Wiele lat pomagała innym, ale życie jej nie oszczędzało. Czy los się uśmiechnie i ktoś jej pomoże?

2015-11-02 09:03:00(ost. akt: 2015-11-02 09:30:05)
Pani Marzena mówi, że gdyby nie ciężka choroba, to do dzisiaj radziłaby sobie sama, bez pomocy innych

Pani Marzena mówi, że gdyby nie ciężka choroba, to do dzisiaj radziłaby sobie sama, bez pomocy innych

Autor zdjęcia: Arkadiusz Kolpert

Przez wiele lat pomagała innym, pracując w Domu Pomocy Społecznej. Życie jej nie oszczędzało, jednak sama dawała sobie radę z przeszkodami, które los rzucał jej pod nogi. Pokonała ją dopiero ciężka choroba. Czy teraz ktoś jej pomoże?
Pani Marzena urodziła się w Elblągu, ale całe życie była związana z Tolkmickiem. Gdy wyszła za mąż, przeprowadziła się do Kadyn, gdzie zamieszkała razem ze swoją teściową.
— To była dobra kobieta — wspomina. — Mieliśmy tam trzy pokoje: jeden zajmowała teściowa, drugi ciocia, a w trzecim my z mężem i dwiema córkami: Patrycją i Joanną — dodaje.

Jeszcze wcześniej, jako 19-latka, pani Marzena podjęła pracę w Domu Pomocy Społecznej w Tolkmicku. Przepracowała w nim 14 lat. Zaczynała jako pokojówka.
— Sprzątałam, podawałam posiłki, myłam chorych... To była ciężka praca — wspomina dzisiaj.
Przełożeni musieli być zadowoleni z jej pracy, bo powierzali jej kolejne, bardziej odpowiedzialne stanowiska. Najpierw awansowała na aspiranta pracy socjalnej, później pracownika socjalnego. Przepracowała tutaj 14 lat.

W życiu osobistym pani Marzenie tak dobrze się nie układało. A można powiedzieć, że było o wiele gorzej.
— Miałam założoną niebieską kartę dla ofiar przemocy w rodzinie — opowiada.

Z domu uciekła przed mężem w sierpniu 2004 r., razem z córkami. Patrycja, jedna z nich, dobrze pamięta tamten dzień.
— To było dokładnie 15 sierpnia. W Kadynach były występy artystyczne, a ja śpiewałam i dostałam nagrodę — opowiada.

— Ucieczka z domu, to był impuls. Mąż zaczął rzucać butelkami. Jedna z nich przeleciała koło Asi. Powiedziałam dość — mówi pani Marzena.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Elblągu skierowało ją z córkami do ośrodka interwencji kryzysowej w Tolkmicku. Tutaj miały zapewnione bezpłatne posiłki, za nocleg trzeba było płacić - w sumie wychodziło 22 zł za dobę, miesięcznie ponad 600 zł.
— Dla nas to była duża kwota pieniędzy, dlatego chciałam się stamtąd jak najszybciej wyprowadzić, żeby znaleźć tańszy lokal — mówi pani Marzena.
W listopadzie 2004 r. sąd orzekł rozwód. Dla pani Marzeny rozpoczął się nowy rozdział życia. Niełatwy, ale samotna kobieta z dwiema córkami radziła sobie sama.

Od tamtej pory do dzisiaj wynajmuje mieszkanie. Wiedziała, że musi w siebie inwestować, by móc zapewnić byt rodzinie. Ukończyła liceum ogólnokształcące przy Centrum Kształcenia Ustawicznego w Ostródzie, kolejne kursy w Gdańsku i Warszawie, nauczyła się języka migowego. To m.in. dzięki temu były możliwe w pracy jej kolejne awanse. Kokosów nie było, ale pani Marzena radziła sobie sama.
— Z jednej pensji trzeba było żyć i utrzymać dwójkę dzieci, ale nigdy nie prosiłam o pomoc — wspomina. — Po rozwodzie bałam się, że stracę pracę i nie będziemy miały za co żyć, dlatego m.in. się dokształcałam. Cały czas wynajmowałam mieszkanie. Wierzyłam, że sama dam sobie radę. Zarabiałam. Nie chciałam być ciężarem dla gminy — dodaje.

Pewnie tak byłoby do dzisiaj, gdyby nie choroba. Wylew sprawił, że pani Marzena z zaradnej, radzącej sobie samodzielnej kobiety stała się osobą wymagającą opieki innych. To było w listopadzie 2012 r.
— Pamiętam, że to było tydzień po tym, jak wróciłam z urlopu. Sięgałam po akta, a później już nic nie pamięta — mówi pani Marzena.
Kobieta trafiła od razu do szpitala wojewódzkiego w Elblągu.
Patrycja. — Odebrałam telefon od mamy koleżanki. Powiedziała, że jest bardzo źle i trzeba jechać do szpitala się żegnać.

Także rokowania lekarzy nie były optymistyczne. Przed operacją ostrzegali, że może się nie obudzić. Kolejny raz okazało się, że pani Marzana jest silną kobietą. Przeżyła, chociaż, mimo rehabilitacji, nie wróciła do pełnej sprawności. Ma problemy z poruszaniem się, pamięcią, ma zachwiania równowagi. Śmiertelnie groźne dla niej są upały.

Z lekarskiego zaświadczenia wynika, że nie rokuje szans na wyzdrowienie, a ze względu na stan zdrowia wymaga opieki ze strony innych osób. Posiada zaświadczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Jedna z córek, Joanna, pracuje za granicą. Szansy poza krajem próbowała także druga z córek. Patrycja przebywała dziewięć miesięcy w Holandii. Musiała jednak wrócić, bo ktoś musi opiekować się mamą.

Pani Marzena utrzymuje się z renty, obecnie to 950 zł. Wciąż żyje „na wynajmowanym”, co pochłania ponad połowę jej dochodów.
— A gdzie leki, pieniądze na opał, życie? — mówi.
Dlatego stara się o mieszkanie od gminy. Wierzy, że to znacznie ułatwiłoby jej życie. Ze swoich dokumentów wyciąg pożółkłe urzędowe pismo z 1994 roku. Wynika z niego, że wniosek o przydzielenie jej mieszkania został zarejestrowany w rejestrze potrzeb pod pozycją 52. Miał zostać rozpatrzony z chwilą uchwalenia przez Radę Miejską w Tolkmicku regulaminu przyznawania mieszkań.
— Gdy pracowałam, to myślałam o kupieniu własnego mieszkania na kredyt. Dzisiaj nie ma o tym mowy — mówi. — Często słyszę, że jestem pierwsza w kolejności, nie ma jednak żadnych efektów. Nawet z córką znalazłyśmy puste mieszkanie przy ul. Świętojańskiej w Tolkmicku. W urzędzie powiedziano, że jest przeznaczone do rozbiórki. Niedawno mieszkanie otrzymał mój były mąż i dla niego jest, a dla mnie nie ma. Gdybym naprawdę nie była w potrzebie, to bym nie prosiła o to mieszkanie. Najsmutniejsze jest to, że przez wiele lat pomagałam innym chorym w Domu Pomocy Społecznej, a dzisiaj, gdy ja potrzebuję pomocy, to nie mogę jej otrzymać. Gdyby nie ten wylew, to dalej bym pracowała. Całe szczęście, że mam dwie przyjaciółki, które bardzo mi pomagają Anastazję i Wiesławę — mówi ze łzami w oczach.

Sprawa pani Marzeny jest znana w Urzędzie Miasta i Gminy w Tolkmicku. Zajmuje 17 miejsce na liście oczekujących, ale urzędnicy przyznają, że ze względu na jej sytuację kwalifikuje się, by otrzymać pomoc jak najszybciej. Gmina nie ma jednak zbyt wielu wolnych mieszkań - obecnie jest tylko jedno, na poddaszu, na II piętrze i jednopokojowe. Miasto nie buduje także nowych budynków komunalnych.
— Pani Marzena złożyła u nas podanie o przydział mieszkania 28 maja 2013 r. Rejestr oczekujących prowadzimy od 1987 r. i wcześniej w nim nie występowała — mówi Maria Małysko, sekretarz Urzędu Miasta i Gminy w Tolkmicku.

Co pani Marzena musi zrobić?
— Przede wszystkim uregulować sprawy administracyjne. Z naszych danych wynika, że jest zameldowana w Kadynach, rodzina składa się z trzech osób, a ostatnio wynajmowała pokój w Tolkmicku. A my nie dysponujemy odpowiednim lokalem dla trzyosobowej rodziny. Powinna także zweryfikować w urzędzie swoją obecną sytuację dotyczącą m.in. tego, gdzie przebywa, z ilu członków składa się rodzina — mówi Maria Małysko.
W Tolkmicku na mieszkanie od miasta oczekuje 29 rodzin. Do tematu będziemy wracali.
AKT

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ... #1854688 | 46.169.*.* 10 lis 2015 17:49

    Hangar żeglarski wybudowany za grube miliony a gmina wynajmuje plac na swoje łajby w prywatnej firmie. To co sie w tej gminie dzieje przechodzi ludzkie pojecie. Może by przerobic kilka bud na slynnym rynku na mieszkania dla potrzebujących, byłby z tego chociaż jakiś pożytek.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. całe tolkmicko #1850058 | 94.254.*.* 4 lis 2015 18:51

    Miały być wybudowane dwa budynki z mieszkaniami socjalnymi w Tolkmicku, wiceburmistrz postawił jednak pewnie na rynek i hangar żeglarski. Jeszcze miejsce w ratuszu jest w razie czego, niewykożystane muzeum.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. olek #1848174 | 89.228.*.* 2 lis 2015 13:19

    nie rozumiem jednego dlaczego to jej mąż dostał mieszkanie a ona nie paranoja to tylko w Polsce

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  4. niewpełnosprawny #1848168 | 5.172.*.* 2 lis 2015 13:02

    Dochód 0 .

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. ,lex #1848090 | 164.126.*.* 2 lis 2015 10:49

    jaj sam jako facet wychowuje dwoje dzieci ,malutkie i starsze i znam co czuje Pani, każdy z urzedasow mowi -czekac ,czekac ,ale ile można czekac ,chyba ,ze na swoja smierc ale to nie wyjście z sytuacji, Prawde mowiac każdy ma to gdzies czyli w d/\... dopiero sprawa naglosniona w mediach cos da ,bo zadny urzędnik nie wychyli się poza swoje obowiązki,bo się narazi przelozonemu , a ten jemu podziekuje za prace ,

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)